Post o tej porze moze oznaczac tylko jedno...pobyt w domu tzn chorobe. Cale szczescie, ze czlowiek ma choc sile na krotkie blogowanie :)
Na chwile wracam do wietrznego slonecznego popoludnia w pazdzierniku. Ten wlasnie moment oscrapowalam rozwiazujac sprawe CSI#47
Scrap mial byc taki troche balaganiarski ale z nuta romantyzmu :)
Zdjecie zrobilam Julii podczas wizyty w domku letnim moich tesciow nad morzem na wyspie Öland, na dzikiej plazy przed domem. Miejsce jest moim zdaniem urzekajace i sceneria zachwyca mnie niezmiennie, bez wzgledu na pogode i pore roku - kolory, swiatlo...
Hello friends!
Hope you are all fine and sound...
Today I'm taking you through case file CSI#47 to one sunny , windy October afternoon.
We were visiting my in-laws in their summer house on Öland island. The little wild beach just outside their house is my favourite photo spot. The scenery never fails to amaze me, the colours and light are so beautiful, at any time of the year. Just different...
Dziekuje za odwiedziny i Wasze komentarze! Niech zdrowie Wam dopisuje o tej kaprysnej porze roku...
Thanks for stopping by and leaving a word, it warms my heart! Have a great crafty weekend :)